Sosnowy

James Joyce

Byśmy leżeli
W sosnowym borze,
W cieniu głębokim,
W południa porze.

Słodko byłoby
Leżeć, całować,
W bór się sosnowy
Jak w kościół schować.

Twój pocałunek
Też byłby słodszy
A miękka burza
To twoje włosy.

Ach, odejdź ze mną
W południa porze,
Pójdźmy, by skryć się
W sosnowym borze.

tłumaczenie Maciej Słomczyński

Twoja ocena

MOBY DICK

Tej zimy po piątej w szkole naprzeciwko szyby wyglądają jakby w nich płonęły zwichnięte trójkąty potłuczone wiosną. Gdy dłużej tam patrzeć monitory świecą jak wpięte do gniazdek gołębie na prąd…

Kąpiel

Widocznie zdrój się zapodział, jak „nigdy przeżycie” wielokroć wspominane – ÓSME PODANIE – być zapamiętanym (tak mantruje pamięć między meandrami). Koła wybrzuszone wspomnieniem MEGA HALO – ciemię bite jęczmieniem, którego…

Unde malum

 „Skąd się bierze zło?                                                  jak to skąd                                                  z człowieka                                                  zawsze z człowieka                                                  i tylko z człowieka”                                                              Tadeusz Różewicz Niestety panie Tadeuszu dobra natura i zły człowiek…

wiersze dla dzieciwiersze o miłościwiersze Wisławy Szymborskiejwiersze Jana Brzechwywiersze K.K. Baczyńskiegowiersze Juliana Tuwimawiersze Marii Konopnickiejwiersze o śmierci