Twoja ocena

24 grudnia

Spacerując nocą po ulicach senni od czosnku, z wąsami od wina doszliśmy do domku przy działkach. Był ciężki od świateł. Srebrne renifery z Lidla jarzyły się w trawie jak kosmiczne spodki. Nadmuchane bałwany jak duchy kołysały się, uderzały brzuchami. Wyjęliśmy z kieszeni pieczone jabłka w aluminiowej folii i zjedliśmy je na mrozie.


Agnieszka Wolny-Hamkało

Grudniowy wieczór

Oto nadchodzę ja niewidzialny człowiek, może zatrudniony przez wielką Pamięć żeby żyć właśnie teraz. I przejeżdżam obok nieczynnego, białego kościoła – w środku stoi święty z drewna uśmiechnięty, bezradny – jakby mu zabrano okulary. Jest sam. Wszystko inne to teraz, teraz, teraz. Prawo ciążenia które nas przyciska do pracy w dzień i do łóżka w … Przeczytaj wiersz


Tomas Tranströmer

Zmierzch grudniowy

Rdzawo-czerwony blask przez żółto-szarą mgiełkę na horyzoncie, a pod tym, ku odległym plażom, dźwięczne równinne przestrzenie; oko marzy tylko, przeczuwając na niebie ostrą perspektywę, co lśni tam, gdzie równina drzemie w mgle spowita, cicha, z wsią obok wsi. Gałęzie jabłoni stukają cicho, kiedy przychodzą szum i westchnienie przez poddasze ukryte pod gałązkami chrustu. Deszcz cicho … Przeczytaj wiersz


Vilhelm Ekelund