Wzięła Kachna troszkę waty i –
– niedźwiadek jest kosmaty.
Oczka ma z guziczków
od starych trzewiczków.
Wzięła Kachna piórek i włóczki troszkę –
– oto mamy już kokoszkę.
Gdacze od niechcenia,
bo nie ma grzebienia.
Nie żałuje Kachna pracy rączek –
– bielusieńki jest zajączek.
Brakuje mu uszu,
więc jest w kapeluszu.
Kokoszka: – Mój zajączku, mój ty kusy,
gdzie podziałeś swoje uszy?
Zajączek: – A uciekły z przerażenia,
ze ty chodzisz bez grzebienia.
Niedźwiadek: – Zając z kurą – śmieszna para;
muszę odejść od nich zaraz.
Kokoszka: – Żartujemy, bośmy młodzi.
Niech pan niedźwiedź nie odchodzi.
Niedźwiadek: – No to zgoda!… Lubię śmieszki,
chodźcie do mnie na orzeszki!
Mam i dzbanek miodu,
więc nie będzie głodu.