Krakowskiego przedmieścia trotuar szeroki
Ćmą gazowych płomieni we mgle brudnej błyska,
Otęczonych nimbami… Jak ciemne zjawiska,
W różne strony przechodnie kierują swe kroki…
Wilgotnego betonu powierzchnia lśni śliska,
Niby symbol kamienny serc twardych epoki,
Obojętnych na nędzy stołecznej widoki,
Truchlejących, by o nią nie otrzeć się zbliska…
W mroku świecą matowo powozów latarnie,
Złote oko tramwaju się zbliża,
Kuch na bruku drewnianym pulsuje mniej gwarnie…
W mglistej dali wieżyce Świętego śpią Krzyża,
Zanim senne znużenie powoli ogarnie
Wyludnione bulwary małego Paryża…