dziewczyna dawnej urody – tak ją
nazywają, wiedząc, że wątłym lontom
śpieszno do wypaleń
linie konfliktu
wrosły w nią głęboko, a przez jej skryte
dominium przebiegają fronty
czy coś się w niej zapadło? – nie wiem,
lecz nie sądzę, by mogli o to pytać
wścibscy rozgardiusze
zajęta przez zasiedzenie,
nazbyt oswojona, mrukliwa azylantka
polubownych sądów
spłoszona ekstremistka jednań
i rozbratów, zawsze pierwsza w rankingu
układnych zaniechań
ona się podda –
to postanowione – rozpacz nie ma struktury
sinusoidalnej
porażka jest sierotą, więc skończy
w bidulu, a z płotów drutem
umajonych
już nie wyroją się kołyski,
niefortunata zagra syntonicznie
larum szmeru, larum dyskretne
cięliby ciała
laliby lali
o lulilaj o lullaby
i sole litu, i zacisza burz –
ty zatroszcz się o nią
a potem zmasakruj