Od rana do późnej nocy
o ciepło się kłopocze.
Pali w piecu, ogień dmucha,
czapki szyje nam z kożucha.
Ciepły kołnierz, ciepły szalik,
byśmy zimna nie zaznali.
A nocą, gdy śnimy o sankach,
ceruje dziury w ubrankach.
Od rana do późnej nocy
o ciepło się kłopocze.
Pali w piecu, ogień dmucha,
czapki szyje nam z kożucha.
Ciepły kołnierz, ciepły szalik,
byśmy zimna nie zaznali.
A nocą, gdy śnimy o sankach,
ceruje dziury w ubrankach.