Nieśmiertelność

Zenon Przesmycki

Śród trawy, gdzie kwitną ziół barwnych tysiące,
Przykładam do ziemi swe skronie płonące,
Tajemny przyrody pochwycić chcę głos.
I słucham, jak rzeki pobliskiej wrą głębie,
Jak w krzaku miłośnie gruchają gołębie,
Jak z gniazda odzywa się kos.

I patrzę, jak sosen kołyszą się szczyty,
Jak chmury żeglują przez jasne błękity,
Gdzie wiatru poniesie je wiew.
I poję się wonią, co mieszka tu w lesie,
I tą, co mi wiatr daleka gdzieś niesie,
Z łąk, sian pokoszonych — i drzew.

I czuję, jak czoło paprocie mi pieszczą,
Jak drzewa, co cichą melodię szeleszczą,
Mchu srebrną strząsają mi pleśń.
A wszystkie te barwy, i blaski, i wonie,
W harmonii przyrody nurzają mię tonie,
W olbrzymią zlewają się pieśń:

»Śród przemian, i zjawisk, i dziwów tysiąca,
Nie znając początku istnienia, ni końca,
Wszechbytu przewija się nić.
Śmierć złudą jest; życie się nie rwie z mogiłą,
Bo wszystko trwać musi, jak jest i jak było,
Proch każdy wieczyście ma żyć.

»Czy widzisz, jak więdną rośliny jesienią,
A jednak na wiosnę znów kwieciem się mienią
Dywany wzorzyste pól, łąk.
A zważaj, jak dym się w powietrzu rozwiewa,
Jak niknie gdzieś w ziemi wiosenna ulewa —
To wszystko zatacza swój krąg.

»Spójrz w błękit nad sobą, jak pyłów miliony
Ku sobie tam ciążą przez całe eony,
W szeregi chcą skupić się brył.
I przejdą snadź wieki, i wieków znów wieki,
A bryły te będą w przyszłości dalekiej
Areną zapasów i sił.

»A dawne znów światy, rozsiane w przestrzeni,
Rozwieją się w pyły i znikną śród cieni,
Czekając na przyszły swój czas.
I zimna ta kula, ludzkości mieszkanie,
Snadź kiedyś siedzibą być waszą przestanie,
W pył każdy rozsypie się głaz.

»Świat — wieczną przemianą. Lecz w zjawisk obrocie
Nic zginąć nie może w najkrwawszym przewrocie,
Ni pyłek najmniejszy, ni łza.
I ty też wieczyście żyć będziesz, człowiecze,
Bez końca nić czynów się twoich przewlecze,
Bo każda rzecz skutek swój ma.«

Twoja ocena
Zenon Przesmycki

Wiersze popularnych poetów

1942. Noc wigilijna

Wieczorny szatan monetę zimną ważył na dłoni… Parzyła izby zamieć świeczek, kiedy śmieszne figurki zatargały jak w dzwonnicach sznurkiem, uniosły stopy na bojaźliwy centymetr – nie mogły odlecieć. Wplatał lepkie palce w oczy śnieg, no i szeptał, uporczywie szeptał; szatan załkał w szubienicę jak w…

Z lat dziecięcych

Przypominam — wszystkiego przypomnieć nie zdołam: Trawa… Za trawą — wszechświat… A ja — kogoś wołam. Podoba mi się własne w powietrzu wołanie, — I pachnie macierzanka — i słońce śpi — w sianie. A jeszcze? Co mi jeszcze z lat dawnych się marzy? Ogród,…

Cisza morska

Już wstążkę pawilonu wiatr zaledwie muśnie, Cichymi gra piersiami rozjaśniona woda; Jak marząca o szczęściu narzeczona młoda Zbudzi się, aby westchnąć, i wnet znowu uśnie. Żagle, na kształt chorągwi gdy wojnę skończono, Drzemią na masztach nagich; okręt lekkim ruchem Kołysa się, jak gdyby przykuty łańcuchem;…