Patrzę na ciebie, jak w żywy cud,
Jak na różany słońca wschód,
I serce moje pyta,
Czyś ty zrodzona z morskich pian,
Z szumiących słonych wód
Jak Afrodyta?!
Rodził się szumny pszeniczny łan
I srebrna fala żyta;
Z zielonych miedz i kłośnych zbóż,
jak gdyby z toni spienionych mórz
Uroda twa wykwita.
I stoisz siostra tych polnych róż,
Poranną rosą zmyta
I cała w blasku wschodzących zórz
Jak Afrodyta.