ZIMA

Dariusz Pado

I

Na wszystkich polach: zima. Chciałbym przyjąć chrzest i stać się Kajem. Zgubić poczucie czasu i oszukać upływ chłodu. Zapomnieć: pamięć, nie może być ziarnem. Odłamek dryfuje pod warstwą z liści i śniegu – kto tam się bawi? W rozkopanej pościeli dziecko. Przykryć należy się jeszcze ciepłym, białym płaszczem. Przebrać się w siebie. Czy jesteś w stanie wydobyć, to które wrosło we mnie, dziecko, które budzi się i nie płacze. Chciałbym rzucić wiarę w bajki i stać się Kainem. Na wszystkich polach: zima.

II

Na jej stronie: zima. Adela niczym sarna, aby istnieć potrzebuje kilku znaków. Wyznacza noc ślubu i uczy się znaku krzyża. Przebiera się w biel. Wierność, zrozumiała, to także umiejętność zmiany, dojrzewania w ułamku blasku. Po drugiej stronie Alicja. Zapala lampkę i rozwiązuje krzyżówkę. Dokonała już rachunku sumienia: wiej jak zdradzić by dalej śnić. Czeka na nią jak na sarnę. W jej oczach: zima.

III

Na zdjęciu: zima. Nie zobaczysz na nim czerwieni paznokci którymi próbuje wyczuć kształt imion. Wyryte na kamieniach zabite ziemią nic nie znaczą. Na zdjęciu nie zobaczysz także dziecka, które je robi, które się boi czerni i bieli bardziej od czerwieni. Na czarnobiałym zdjęciu kot jest czarnobiały i staruszka która z nim tu przyszła szukać czerwieni. Na zdjęciu czerni i bieli: czerwień. Nic pomiędzy. Na zdjęciu: zima.

IV

To jest zima: jej porządek. Ład, który burzy się na białej kartce kilkoma krokami. Są przedmioty jakim nadajesz nowe symboliczne znaczenia. Znaki nawrotów. Przez wrak przewiewa sypki śnieg. W wnętrzu łodzi rodzi się nowa forma, która spowoduje zator, lód odbijający ciepły wiatr. Karioka patrzy na drugi brzeg gdzie budzi się Karina w białej pościeli. W nieładzie, który tworzy się w wnętrzu łóżka kilkoma słowami. Znaki odwrotów. Przez wrak przewiewa sypki śnieg. To jest zima: jej początek.

V

Zima: kiedy ją zdradzasz. Za ciemno przez śnieg, za jasno pod słońce. Zawroty głowy i obniżona temperatura. Skierowania i delegacje, zamiecie po odwilży. Tak walczy się o przejrzystość drogi. Podczas roztopów, na roztaju znowu mróz. Biel trwa i w tych warunkach zmienia postacie. W tym fragmencie milczy i grzeszy, a zarazem przeprasza i przyjmuje komunię. Wszystko na zakręcie, u ujścia dzikiego lasu. Jest uroczo i
uroczyście. Brakuje tylko muzyki. Poszukaj jej dobrze. Kiedy ją zdradzisz: zima.

VI

Zima: to jest jej koniec. Jak w śnie syna: sarna czubkiem nosa dotyka dłoni chłopca i ucieka. Drga gra ogrodzenia. Ze strun korona w niej pojawią się zielone liście, w śniegu wydeptane ścieżki promieniście biegnące do wodopoju. Ulice już płoną i płyną do rzeki. Jak w śnie sarny: chłopiec wyciąga dłoń i dotyka sarniego nosa, a ona nie ucieka. Zima znika: to jest jej koniec.

Twoja ocena
Dariusz Pado

Wiersze popularnych poetów

Administracja

Obędę się bez karuzeli Zwłaszcza sny o dniu pod wodą i przebudzonych dzieciach, tak rzeczywistych jak wrażenie końca prozgnozy. Cienkie rejestry i pójście w stronę tej pierwszej, odpowiednio zerwanej sonaty. Z błędem, albo bez błędu, nieznacznie naznaczonym porządkiem. Czekaniem na powrót z dworca; ciemnego, odpowiednio…

Jacyś ludzie

Ja­cyś lu­dzie w uciecz­ce przed ja­ki­miś ludź­mi. W ja­kimś kra­ju pod słoń­cem i nie­któ­ry­mi chmu­ra­mi. Zo­sta­wia­ją za sobą ja­kieś swo­je wszyst­ko, ob­sia­ne pola, ja­kieś kury, psy, lu­ster­ka, w któ­rych wła­śnie prze­glą­da się ogień. Mają na ple­cach dzban­ki i to­boł­ki, im bar­dziej pu­ste, tym z dnia…

Diament i kryształ

Darmo tym być, do czego kto się nie urodził. Kryształ brylantowany wielu oczy zwodził; Gdy się więc nad rubiny i szmaragi drożył, Ktoś prawdziwy dyjament z nim obok położył. Zgasł kryształ; a co niegdyś jaśniał u obrączki, Ledwo go potem złotnik chciał zażyć do sprzączki.