Czyje to okno? Bo czyj dom
wiem. We śnie wiem. Jeśli
zbudzę się – to zapomnę. Jeśli skupię się
– to odczytam z odległej tabliczki na furtce
to nazwisko. Potwierdzenie. We śnie
przypuszczam, że wiem. Ale czyje okno?
Jedyne ujawnione żółtym mglistym światłem.
We śnie odczuwam, że w tej chwili się
tworzy tam wszechświat. Że mała dziewczynka,
chuda i jasna, wyjmuje z pudełka
kolejne elementy. Czyje okno? Śnię
i dostrzegam. Jakby. Szczeka we śnie pies.
Samolot świeci białym brzuchem. Gdzie
jest. Ja jestem. We śnie. Tylko na to stać mnie.
Wiele mil. Kilka tygodni. Przyjdzie i się zemści.