Żądza sławy

Aleksander Puszkin

Kiedy miłośnym upojony szałem,
Milcząc, w zachwycie, przed tobą klęczałem,
Pewny, że niebo oglądam na jawie
Ty wiesz, najdroższa, czym myślał o sławie!
Ty wiesz, że szczęściem wzgardziwszy kłamanem,
Ułudą świata, czczem poety mianem,
Pełen znużenia, równiem był zdrętwiały
Na zgrzyt szyderstwa i na dźwięk pochwały.

Mógłżem się wrzawą wzruszać oddaloną,
Gdy ty, swą główkę kładąc mi na łono,
Szepczesz, serdeczne tłómacząc porywy:
„Powiedz, czy kochasz? powiedz, czyś szczęśliwy?
Czy twoje serce sprzyja mi wzajemnie?
Czy nie przełożysz już innej nademnie?”…
Oczarowany głosem, spojrzeniem, pieszczotą,
Milczałem, chłonąc czar całą istotą —
I anim myślał, że ta chwila błoga
Koniec mieć musi. — I cóż? Przyszła trwoga;
Na głowę moją spadły huraganem
Łzy, skargi, klątwy… Dziś, z sercem starganem,
Jak obłąkany przez pustynne mroki,
Stoję, nie wiedząc dokąd zwrócić kroki.
I nowe czucie w sercu mem się budzi:
Chcę być wywyższon nad tłum zwykłych ludzi —
Pożądam sławy! Pragnę swoje imię
Zrobić tak głośnem, by w kadzideł dymie
Ciebie w solenne spowinęło dźwięki;
Byś, nakształt tknięcia niewidzialnej ręki,
Obecność moją czuła bezustanku,
By wszystko, mówiąc o dawnym kochanku,
Wciąż ci przed oczy stawiało: noc ciemną,
Park, gdzie ostatni raz mówiłaś ze mną,
W ciszy, drzew wielkich tajemnicze drżenie,
Moje zaklęcia i twoje milczenie…

tłumaczenie Wiktor Gomulicki

Twoja ocena
Aleksander Puszkin

Wiersze popularnych poetów

Albatros

Czasami marynarze dla pustej zabawy Chwytają albatrosy, wielkie morskie ptaki, Co, niby towarzysze spokojni, mkną w szlaki Gorzkich otchłani morza, które prują nawy. Zaledwie je na pokład załoga poniosła, A natychmiast te króle błękitu wspaniałe Bezsilnie opuszczają swoje skrzydła białe I ciągną je za sobą,…

Do Pana Wojciecha (II)

Mój sąsiedzie, mój Wojciechu, Idzie radość bez przyśpiechu, Nie gdy chcemy, do nas chodzi, Nie gdy chcemy, troski słodzi. Bywa jednak, lecz gdy zechce, Kto zbyt pragnie, ten jej nie chce. Więc pragnący czasem śmiechu, Nie przynaglaj, mój Wojciechu. Przyjdzie, ujźrzysz ją w twej chacie,…

Umrzeć z miłości

Cho­ciaż raz war­to umrzeć z mi­ło­ści. Cho­ciaż raz. A to choć­by po to, żeby się póź­niej chwa­lić zna­jo­mym, że to bywa. Że to jest. …Umrzeć. Le­żeć w cmen­ta­rzu czy­jejś szu­fla­dy obok in­nych nie­boszcz­ków li­stów i nie­bosz­czek pa­mią­tek i cier­pieć… Cier­pieć tak bo­sko i z ta­kim…