W ubogich pastuszków dolinie,
Skoro najpierwszy skowronek zadzwoni,
Z każdą się wiosną gdzieś, zkądsić nawinie
Cudne dziewczę, z cudów ustroni. —
Nie wśród ich zrodzona doliny:
Nikt dociec nie mógł, z jakich stron przybywa,
Lecz wraz z zniknieniem tajemnej dziewczyny,
I wieść znikała pierzchliwa. —
Obecność jej uduchowniała —
Lecz choć się wszyscy do niej przywiązali,
To jakąś w sobie wyższość, godność miała,
Co nigdy z nią nie spoufali. —
Niosła owoce, niosła kwiaty,
Które pod innem niebem dojrzewały,
Innego słońca promień, inne światy
Owoc i kwiat wypiastowały!
Każdemu przyniosła gościeniec:
Tym kwiatek wonny, tamtym owoc zdrowy;
Starzec o kiju, czy rzeźwy młodzieniec,
Obdarzon w swe wracał dąbrowy. —
Każdego miłym uśmiechem witała —
Lecz gdy kochanków para się zbliżała,
Tym — najpiękniejszy z swych kwiatów podała. —
tłumaczenie Władysław Tarnowski
Taras Szewczenko