Nie pierwszy raz ci mówię: Jeśli się nadarzy
Los chętny pocałunkom, ty nie mędrkuj wiele,
Nie badaj, skąd przychodzi i jakie ma cele
Uboczne, tylko „”całuj… Nie lękaj się straży
Rozsądku, gdy szaleństwo chcesz zamknąć w dziele
Szalonem: szczery popęd nie chełpi się twarzy
Grymasem, którym ludzie osłaniają starzy
Swą słabość… W samą porę życie na proch zmiele,
Rozmierzy i roztrząśnie twoją żądzę życia,
Nie dosyć: jeszcze-ć k’tobie wypełzną z ukrycia,
Gdzie nic się twój a przędzie, straszne siostry, Parki,
I piersi ukazawszy pomięte i karki
Zmarszczone, gorzko zadrwią: „Młodości zaprzaniec!
Dziś chyba pocałujesz?… Chyba pójdziesz w taniec!?”