Koń i wilk

Stanisław Trembecki

One­go cza­su, gdy
Sę­dzio­ły zmia­tał i od­mła­dzał tra­wy,
Gdy po­czy­na­ło kar­my bra­ko­wać w sto­do­le,
Po­szły by­dlę­ta ży­wić się na pole.
Pew­ny wilk tak­że wte­dy spa­cy­je­rem cho­dził,
Któ­ry się całą zimę roz­my­śla­niem ba­wił,
Wiel­ki post wier­nie od­pra­wił,
Przez co się wiel­ce wy­gło­dził.
Po zej­ściu więc sko­ru­py bie­żąc koło bło­nia,
Uj­rzał na czar­ny ko­rzeń pusz­czo­ne­go ko­nia.
Co za ra­dość! Lecz chu­dziak, bo­jąc się nie spro­stać:
„Szczę­śli­wy — rze­cze — kto­by cie­bie schru­pał!
Ej, cze­muś ty nie ba­ran? był­bym cię już łu­pał,
A tak — mu­szę fran­to­wać, aże­by cię do­stać!
Fran­tuj­myż!“ Bie­rze za­tem uło­żo­ną minę,
Stą­pa z par­te­su, na­kształt karm­ne­go pra­ła­ta,
Po­wia­da się być uczniem Hi­po­kra­ta,
Zió­łek szu­ka­nie kła­dzie za dro­gi przy­czy­nę,
Któ­rych zna moc i wła­sno­ści,
I chce od­dać usłu­gę Jego Koń­skiej Mo­ści:
Gdyż paść się tak, nie bę­dąc wią­za­nym na li­nie,
Zna­czy sła­bość w me­dy­cy­nie;
Le­kar­stwo tedy gra­tis oświad­cza mu z du­szy.
Pan Ogie­ro­wicz (nie w cie­mię go bito!):
„Mam — rze­cze — uczciw­szy uszy,
Spro­śny wrzód, któ­ry mi się za­kradł pod ko­py­to“.
„Nie troszcz się, moje dzie­cię! — jeś­pan me­dyk mówi —
Z sku­tecz­nych le­ków wzro­sła moja sła­wa;
Ka­że­my się wnet ustą­pić wrzo­do­wi,
I cy­ru­lic­two bo­wiem jest moja za­ba­wa“.
Tym­cza­sem zty­łu za­cho­dzi
Rze­ko­mo nogę oglą­dać, a do brzu­cha go­dzi.
Zwąch­nął koś i nie chce tego cze­kać losu:
Pod­no­sząc nogę ochot­nie,
Z ca­łej siły jak go grzmot­nie,
Z pasz­czy na­ro­bił bi­go­su.
„Au — za­wył wilk — au! jak­żem głup­szy jest od osła!
Chcia­łem się ba­wić ziel­ni­kiem,
Bę­dąc z na­tu­ry rzeź­ni­kiem…
Niech­by każ­dy pil­no­wał swo­je­go rze­mio­sła!“

Twoja ocena
Stanisław Trembecki

Wiersze popularnych poetów

poproszę

Napiłem się. Napiłem się na planie. A kiedy wytrzeźwiałem nikt mnie nie traktował poważnie. Nie traktowała mnie poważnie nawet Barbara Rajska, która ma duże Przedsięwzięcie. A potem poszedłem do sklepu „Szklana pogoda” i powiedziałem: tu są moje dokumenty, ja tu będę przychodził ciągle. I powiedziałam:…

bistro

Stoi w kolejce w opasce z rogami diabliczki, z taniej opaski na bluzę sypie jej się brokat, żuje jaskrawą gumę i cała nią pachnie, bez przerwy nuci tę samą piosenkę. Zamawia białą herbatę, wyciąga monety całe w tytoniu, ma trzy telefony, każdy z innym dzwonkiem…

Bajka druga

Ko­nie gra­dem bu­ła­nym roz­dwo­iły tę­tent – Nad stru­mie­niem za sied­mio­ma la­sa­mi myły pie­ni­ste ra­mio­na bo­le­ści­we pan­ny ża­lem zdję­te. Sie­dem tęcz w uszach mia­ły, sie­dem zmierz­chów nad rzę­są, nad stru­mie­niem za sied­mio­ma gó­ra­mi, za ci­szą le­śną. A w kom­na­tach szkla­ne­go zam­ku o za­my­ślo­nych ko­lum­nach wię­dły kwia­ty…