Polna noc

Stanisław Ciesielczuk

Świeży zapach skoszonych koniczyn
Ciepłym pyłem owiewa twarz.
Wyciął niebu kolisty policzek
Łobuz-księżyc, złotawy łgarz.

Cisza serce spokojem mi leczy,
Zboża — stojąc bez ruchu — śpią…
Niewidzialny potwór śródpowietrzny
W błękit mrowie swych oczu wpiął.

Nie, a może to w olbrzymiem niebie
Czuwa wilków zbawionych rój?
Śliczne ślepia zielonawo-srebrnie
Błogosławią milczenie pól…

Wszyscy, wszyscy będziemy zbawieni —
Ludzie, trawy, zwierzęta — sny!
Popłyniemy w niebieskiej przestrzeni
W dni bez końca, w cudowne dni…

Popatrz, popatrz — jak w przeczysty błękit
Smagnął bielą świetlisty bat!
Czy to człowiek odchodzi na wieki,
Czy też komar — czy może świat?

Cicho, cicho — w głowie tak dziwnie,
Jakby wieczność szemrała w niej.
Słodki, słodki sen koniczynie…

Zlepia oczy gwiaździsty klej…

Twoja ocena
Stanisław Ciesielczuk

Wiersze popularnych poetów