Wiatr odpoczywa, zatoka jak lustro odbija,
młyn zasypia, żeglarz swój żagiel zwija.
Woły wypuszczono na zielone pastwisko,
wszyscy się szykują, dzień odpoczynku blisko.
Przeloty słonki ciągną się ponad lasem,
parobek przy stodole śpiewa ciągłym basem,
ganek zamieciony, rabaty kwiatowe podlane,
ogród zagrabiony, krzaki bzu przebrane.
Na rabatach leży dziecinna lalka porzucona
pod wielobarwnymi tulipanów dzwonach.
W trawie piłka potoczyła się i ukryła,
w beczce z wodą trąbka do grania zatopiła.
Zielone bramy są już teraz niedostępne,
zamki zamknięte, zasuwy zatrzaśnięte,
pani idzie sama, ostatnie światło za nią gaśnie,
a wkrótce cały dom pogrąża się we śnie.
Ciepła czerwcowa noc drzemie spokojna
i w ciszy stoi wysłużona ogrodowa altana,
przy nadbrzeżu drze się jeszcze morze, ale
to tylko tygodniowych sztormów martwe fale.
tłumaczenie Ryszard Mierzejewski
August Strinberg