Zraniona ma łanio, śród innych ty łon
Nie szukaj spoczynku, tu przy mnie twój skon.
Odbiegło cię stado, nie tęsknij już doń,
Mój uśmiech ci został, me serce i dłoń.
Nie wiecznie-ż trwa miłość — któż głosi jej kres?
W sromocie czy w sławie, śród uciech czy łez!?
Nie badam, nie pytam, czyś pełna jest zdrad,
Wiem jedno, że kocham, niech wali się świat!
Aniołem mnie zwałaś w radości swej dniach,
Aniołem zostanęć, gdyś w smutku i łzach.
Za tobą bez trwogi w ognisty iść piec,
Osłaniać chce ciebie, przy tobie chcę ledz!