Annalena

Czesław Miłosz

Lubiłem twoją aksamitną yoni, Annalena, długie podróże w

delcie twoich nóg.

Dążenie w górę rzeki do twego bijącego serca przez coraz

dziksze prądy sycone światłem chmielu i czarnych powojów.

I naszą gwałtowność i triumfalny śmiech i pośpieszne ubieranie

się w środku nocy żeby iść kamiennymi schodami górnego

miasta.

Oddech wstrzymany z podziwu i ciszy, porowatość zużytych

głazów i portal katedry.

Za furtką do plebanii ułamki cegieł i chwasty, w ciemności

dotyk szorstkich oskarpowań muru.

I później patrzenie z mostu na dół na sady kiedy pod księżycem

każde drzewo osobne na swoim klęczniku, a z tajemnego

wnętrza przyćmionych topoli stuka echo wodnej turbiny.

Komu opowiadamy co zdarzyło się nam na ziemi, dla kogo

ustawiamy wszędzie wielkie lustra w nadziei że napełnią się

i tak zostanie?

Zawsze niepewni czy to byliśmy ja i ty, Annalena, czy kochankowie

bez imion na tabliczkach z baśniowej emalii.

2/5 - (1 głosów)
Czesław Miłosz

Wiersze popularnych poetów