Olbrzymia głowa wynurzała się
zza pagórków po drugiej stronie rzeki
i widziała chłopca z wędką,
który, wpatrzony w pławik,
myślał tylko: weźmie, nie weźmie.
– Co z nim zrobimy – zastanawiała się głowa,
wydając dyspozycje duchom lotnym,
wyspecjalizowanym w układaniu losu.
– No i tak – powiada sobie głowa,
mając przed sobą to samo miejsce nad rzeką
i starca, który wrócił tutaj po długich podróżach.
– Niektórym wydaje się,
że to oni sami postanawiają, spełniają.
Ten przynajmniej wie,
że był igraszką sił
chichoczących, nurkujących w powietrzu,
i tylko dziwi się,
że tak mu wypadło.