Więc tak On przyszedł! Mniemałem wesele
Ujrzeć przedziwne, jak wówczas, gdy, w złoty
Deszcz przemieniony, spadł z swemi pieszczoty
Bóg na miłosne Danai pościele;
Lub jak ów groźny obraz, gdy Semelę,
Umierającą z niesytej tęsknoty
Do ciała boga, brał w swe jasne sploty
Ogień, w zabójczym grzebiąc ją popiele!
Takie się cuda memu sercu marzą
W tem miejscu świętem, a oto ujrzałem,
Jak się najwyższa spełnia tajemnica,
Miłości: Dziewczę z beznamiętną twarzą,
Obok niej anioł z kwieciem lilji białem,
Nad nimi drżąca zwisła Gołębica.