Jeden pan jechał sobie,
a przy drodze dąb stał
I poźrzał kęs na stronę,
ano za nim chłop srał.
Pocznie się prostak gubać,
ten rzekł: – „Siedź, nieboże!”
Bo wiem, że się bez tego
nikt obejść nie może.”
Ten rzekł: – „Ja się bez tego,
panie, obejć mogę
I tak, to zostawiwszy
przed się pójdę w drogę.
Wy, chcecie li, weźmicie,
mnie tego nie trzeba,
Na to miejsce wolałbych
już kawalec chleba.”