Droga

Dariusz Sośnicki

Między kościołem jak skorupa małża
wystającego do połowy z piasku
a Chatą Polską, Odzieżą dla Ciebie,
barem Rzepicha ze sprzedawcą bonów,
ścieżką wzdłuż płotu ze zmurszałych desek
dzieci wracają ze szkoły do domu.

Przez skrzyżowanie ze szlakiem szerszeni,
które stąd biorą materiał na gniazdo,
biegną skulone; trą jedna o drugą
nogawki dresu posklejane gliną.
Nad barykadą z blachy niosą głowy,
stopy stawiają w kałużach z benzyną.

Idą, spomiędzy kserokopii bloku
pod blok wychodzą; pewnie ich prowadził
zapach śmietnika, który zakwitł kotem.
Słońce balkony oświetla z ukosa
i przez żaluzje machają im z kuchni
ich ojciec tygrys i ich matka osa.

Twoja ocena
Dariusz Sośnicki

Wiersze popularnych poetów

Czemuż się skarżysz na Fortuny ciosy

Czemuż się skarżysz na Fortuny ciosy, W swych użaleniach mniej baczny? Nie wiesz, jakie są zmienne ludzkie losy, Jaki jej humor dziwaczny? W momencie jednym szczęście zniszczyć zdoła A w swym humorze fałszywym, Raz zbytnie smutna, drugi raz wesoła, Czyni nędznego szczęśliwym. Stoją u portu…

W Weronie

I Nad Kapuletich i Montekich domem, Spłukane deszczem, poruszone gromem, Łagodne oko błękitu.   II Patrzy na gruzy nieprzyjaznych grodów, Na rozwalone bramy do ogrodów — I gwiazdę zrzuca ze szczytu;   III Cyprysy mówią, że to dla Julietty, Że dla Romea — ta łza…

Zwierzenia

To nieprawda, że zjadłem rozumy, nim doszedłem do lat dziewiętnastu, Zasłuchany w wiosenne poszumy, rodzinnemu dziwiłem się miastu, W nowe barwy, w nagle skojarzenia uwikłany, nieprzytomny chłopak – iłem rzucał na trotuar cienia, tyłem prochu w tym mieście ukochał. Dzień witając furkotem rolety, gestem w…