Widzenia na prerii Midwestu

Dariusz Sośnicki

1. Partly cloudy

Wysłałem książki do domu,
a potem poszedłem do biblioteki
i wypożyczyłem takie same, aby dokończyć je czytać –
przyzwoity limit, bogata biblioteka. Zaczynam się czuć
jak Mickiewicz, ciągle w drodze, bez niepotrzebnych rzeczy
w niewielkiej walizce, ale z dobrymi książkami.
I ta świadomość, że będą ze mną krótko
i może nie być okazji do powtórki,
niebezpiecznie prawdziwa. E-mail sprawdzę
w Des Moines, przydałby się Mickiewiczowi.
Wiedziałby na bieżąco, co czują jego dziewczyny.
Widzę go, jak się przedziera o świcie
do sklepu spożywczego w Łukowie, powiat Oborniki,
raczej nieogolony, w surducie, w którym przeleżał noc na kanapie;
wielkopolska przyroda odbiera mu mowę,
ale jakimś cudem pyta grzecznie ekspedientkę,
czy może sprawdzić swój e-mail.
Widzę go w Poznaniu, w cyber cafe na Palacza.
Nie widzę go w Rzymie, Paryżu i Lozannie.
W Berlinie tak, ale tylko Wschodnim.
Gdybyśmy się zamienili miejscami, mógłby zobaczyć mnie tutaj
albo przynajmniej zapytać o mnie Norwida.
Teoretycznie, bo Norwid sam zadał mu pytanie
i teraz radykalnie chory i absolutnie opuszczony
czeka na odpowiedź w New-Yorku.

2. Mostly clear

Des Moines, pierwszy wieżowiec.
No i hotel, lepszy niż ten w starej stolicy.
Od upartego autobiografizmu sztywnieją mi stawy,
żółknie skóra i całymi dniami noszę w żołądku nieprzyjemny kłąb.

Gdyby go wypluć, jakby się było sową,
wyszłoby na jaw, czym się naprawdę żywię: czerwony T-shirt,
włosy, szlak drobnych ran na skórze, którym wędrują mrówki palców,
paznokcie, lewy i prawy.

Jest się sową.
Powinno się być bardziej.

Powinno się zamknąć oczy, które przestały widzieć,
i otworzyć nowe.

Gdzie indziej.
Kiedy indziej.

Lekko przymrużone
oczy dalekowidza.

Twoja ocena
Dariusz Sośnicki

Wiersze popularnych poetów

Droga

Tam, gdzie zielona ściele się dolina I droga, trawą zarosła na poły, Przez gaj dębowy, co kwitnąć zaczyna, Dzieci wracają do domu ze szkoły. W piórniku, który na wskos się otwiera, Chrobocą kredki wśród okruchów bułki I grosz miedziany, który każde zbiera Na powitanie wiosennej…

Oko jastrzębia

Przeżyłem 75 lat a zapamiętałem tylko jedną godzinę w miasteczku Vejer de la Frontera podczas której nie działo się nic oprócz życia. Przeczytałem tysiące książek a zapamiętałem tylko jedno zdanie: „Tu pytam czy to nie szaleństwo z trwogi przed śmiercią umierać?” Podziwiałem wielkich malarzy a…

Głosy

Idealne, ukochane głosy tych, co umarli, albo tych, co dla nas są tak straceni, jak gdyby umarli. Czasem w snach do nas przemawiają, czasem je w myślach mózg słyszy.   A z ich brzmieniem wracają na chwilę dźwięki pierwszej poezji naszego życia, jak muzyka, która…