Ten mniejszy ma szeroko
rozpostarte ręce, jakby chciał objąć
tą, z którą się nie pożegnał jeszcze
– ale już nie zdąży.
Taaa, paaani. Byli pijaaani,
wchodzi mu do filmu jąkata ścieżka
z offu. Ale po chwili, po klatce
następuje klatka, i ułożone
w ciąg, w zoologiczny ogród klatek,
po którym przechadza się teraz:
ma 5 lat i bardzo pilnie musi
skorzystać z ubikacji; lecz wejście
do kabiny okazuje się wlotem
tunelu, na którego wylocie
jest jasny punkt – tam właśnie,
razem z większym, pójdą, pomimo
że wycie syren rośnie i pani
w bieli gwałtownie mierzy mu prosto
w serce igłą z adrenaliny.
Ktoś krzyczy, ktoś pokazuje
plecy w półobrocie,
ale poza tym
na wizji nie ma już
nic.