albo „Księgę Eklezjastesa” (takie chrześcijańskie dzieło).
Na prawo ściana odlana z betonu,
za tą ścianą pokój, za pokojem dom,
za domem las, aż do Izdebnika.
Na lewo pole rodziny Polewka,
za polem stare przedszkole gdzie uprawia się dzieci,
za przedszkolem jezdnia i w tej jezdni dziury,
za dziurami wypadki i śmierć.
Kiedy nie mogłem bez dziewcząt, jechałem na dziewczętach.
Kiedy nie mogłem bez koruta i piwa, jechałem na korucie i piwie.
Byłem strachliwy. Leniwy. W pełni zły człowiek.
To niestety się czasem przydaje.Pani psycholog, boli mnie.
Nie tu. Nie, nie tam. Sam już nie wiem.
Może to niedobór wysp i kontynentów,
wypowiedzianych słów, jarmarków i drewnianych skrzypiec,
albo picia z lustrem, z wdziękiem,
choć było się czymś w rodzaju cherubina
albo przeklętego NN na niedrukowanym prospekcie.
Panie psychiatro, boli mnie.
Nigdy nie wierzyłem w gusła i zabobony.
Naturalnie, że ona miała dziesiątki różnorakich dusz,
ale ja mam tylko jedną. Kiedy podpalisz,
na jawie odwiedzasz bliskie blokowce
i także place zabaw do cna przejrzane.
Zdejmij, proszę ciebie, krzyżyk z szyi,
poratować trzeba obcego.
Ja czytałem mało książek ale za bardzo im wierzyłem.
Kiedy boli powracamy nad znane nam mosty,
pamiętam tamte przęsła ze znakami dla liny,
i dilerów, jak pracowali kiedy była epidemia wciągania.
Wyślij swoją którąkolwiek duszę za góry, za czas.
Nie mów, nie zastaniesz mnie, co słyszałeś.