Kto obok ma
ojczyznę ten jest
spokojny
— Wiaczesław Kuprianow
Czy on też oglądał tamten mecz
we Frankfurcie nad Menem,
pierwszy poważny mecz sezonu?
Bilet by mu pewnie ktoś załatwił.
Czy siedział chociaż przed
telewizorem i, jak ja tutaj, słyszał w
przerwie meczu wiadomość, że go
już tam nie ma?
Jak się wtedy czuł, jeśli oglądał,
kim już nie był, kim nie był
jeszcze? Pytam dziś przyjaciela, co
o tym myśli; nie mieli chyba,
mówi, innego wyjścia. Mnie o to
samo pytają uczniowie w szkole;
rację
najprawdopodobniej mają publicyści —
w końcu odległości nie są już
tak wielkie; ziemia jest wszędzie
wystarczająco szara — tylko ta cisza
wokół jego domu prześladuje mnie,
ciasny krąg powietrza wokół jego ciała.
Toteż wracam do meczu, do
umownego placu gry, do boiska,
spoza którego patrzę. Niewiele
rozumiem z gry, przepisów nie znam.
Sam sobie zadaję pytania. Które
z nich wolno przemilczeć, na jakie
odpowiedzieć do końca? Zima; moje
okna zamknięte na wylot. Tu, w szkole,
źle słychać sędziowskie gwizdki.
(luty 1974)
Piotr Sommer