Idąc na ucztę miłosną do ciebie
zobaczyłam na rogu
starą żebraczkę.
Wzięłam ją za rękę,
pocałowałam w delikatny policzek,
rozmawiałyśmy, ona była
taka sama w środku jak ja,
z tego samego gatunku,
poczułam to od razu,
jak pies poczuje węchem
psa drugiego.
Dałam jej pieniądze,
nie mogłam się z nią rozstać.
Człowiekowi potrzebny przecież
ktoś bliski.
I potem już nie wiedziałam,
po co ja idę do ciebie.