Całuję cię i płaczę.
Całujesz moje łzy i moje usta,
zakochany w moich ustach
i w moich łzach.
Przytuleni, bez ruchu,
słuchamy, jak upadają
kropla po kropli
w jedno nasze serce.
Zapadam się
w rozdzierające szczęście
miłosnej rozpaczy,
porywa mnie wodospad
rozkoszy i cierpienia.
Lecę głową w dół,
spieniona fala, spienione włosy,
liście, łoskot fali,
spadam,
gdzie się rozbiję, na jakiej skale,
gdzie się roztrzaskam,
o jakie dno.
Spadaniem moim mierzę
ogrom świata,
jak wspaniały jest świat,
jeśli można tak cierpieć.
Nieszczęściem moim mierzę
szczęście świata,
jak urodziwe musi być szczęście,
jeśli nieszczęście
jest tak bardzo piękne.
Tylko spadając
można poznać szczyt i przepaść.
Uczę się
tej wiedzy wstrząsającej.
Całujesz moje łzy
i moje usta.
Drżysz, drżymy oboje,
przeszywa nas
rozkosz miłosnego cierpienia.