U kresu

Konstandinos Kawafis

Wśród lęku i podejrzeń,
z zamętem w myślach, z trwogą w oczach,
rozpaczliwie szukamy jakichkolwiek sposobów,
aby uniknąć oczywistej grozy,
która jest tuż przed nami.
A jednak się mylimy: nie ma jej na drodze.
Wieści kłamały
(a może ich nie było albośmy ich nie pojęli).
Zupełnie inna klęska, nigdy nie przeczuwana,
nagle jak burza na nas spada
i nie przygotowanych — a czasu już brak — zagarnia.

Twoja ocena
Konstandinos Kawafis

Wiersze popularnych poetów

Rozmowa z kamieniem

Pu­kam do drzwi ka­mie­nia. – To ja, wpuść mnie. Chcę wejść do two­je­go wnę­trza, Ro­zej­rzeć się do­ko­ła, Na­brać cie­bie jak tchu. – Odejdź – mówi ka­mień – je­stem szczel­nie za­mknię­ty….

Ulica Krupnicza

Ulica Krupnicza, moja dobra koleżanka z pierwszego roku, już prawie przestaje wzruszać, już mnie nic nie wciąga pod dwunastkę, chyba już nie mam ochoty popróbować, czy drzwi się nadal tak…

Tu

Tu zginęła moja żona. Tu narodził się Cherubinek. Tu zamordowano Cherubinka. Tu czekam na nic więcej. Tu topniejący śnieg. Tu język Goethego popiół i pył. Tu nikt nie wraca kiedy…