Żale Sarmaty nad grobem Zygmunta Augusta

Franciszek Karpiński

Ty śpisz, Zygmuncie, a twoi sąsiedzi
Do twego domu goście przyjechali!…
Ty śpisz, a czeladź przyjęciem się biedzi
Tych, co cię czcili, co ci hołdowali!…
Gorzkie wspomnienia, gdy szczęście przeminie!
Czemuż i pamięć o nich nie zaginie!
Nie zostawiłeś syna na stolicy
Przez jakieś na nas Boga rozgniewanie,
Któregoby wnuk dziś po swej granicy
Rozrzucał postrach i uszanowanie!
Po tobie poszła na handel korona,
Tron poniżony i rada stępiona!
Ojczyzno moja, nakońcuś upadła,
Zamożna kiedyś i w sławę i w siłę!…

Ta, co od morza aż do morza władła,
Kawałka ziemi nie ma na mogiłę…
Jakże ten wielki trup do żalu wzruszał
W tem ciele była milijonów dusza…
Patrzcie! Matczyne jakieś leży dziecię,
W wyniosłych piersiach głęboka mu rana.
Którą ślachetne wychodziło życie!
On nie uciekał, bo zprzodu zadana!
Jeszcze znać w twarzy, jak jest zemsty chciwy,
Zdaje się gniewać: zaco nieszczęśliwy?
A tam poczciwość, Kościół, wstyd zgwałcony,
Pożarem całe spłonęły osady,
W dom gorejący właściciel wrzucony,
Pierwej mu wszystkie zrabowawszy składy.
Wszędzie zajadłość ogniem, śmiercią ciska,
Gdzie pojżrzysz, — rozpacz, trupy, zgorzeliska!…
Po tych rozbojach jedni, zniechęceni.
Pod nieznajome rozbiegli się nieba;
Drudzy, ostatnią nędzą przyciśnieni,
W swych kiedyś domach dzisiaj żebrzą chleba:
Insi, rozdani na Moskwę i Niemce,
Na roli ojców płaczą, cudzoziemce!…
Wy, co, domowe opłakawszy klęski,
Poszliście naród ratować niewdzięczny!
W tylu przygodach wasz oręż zwycięski
Pokazał światu, że i Polak zręczny!
Cóż przynieśliście z powrotem w swą stronę?
Ubóstwo, blizny, nadzieje zwiedzione!…
Oto krwią piękna ziemia utłuszczona
Konia i jeźdźca dzikiego wy tuczą,
A głodne dzieci matka przymuszona
Panującego języka naucza…
Tak jest, jak twardy wyrok jakiś kazał:
Inszych popisał, a Polskę wymazał!…
Wisło! Nie Polak z ciebie wodę pije.
Jego się nawet zacierają ślady,

On dziś przed swojem imieniem się kryje,
Które tak możne wsławiły pradziady…
Już białym Orłom i bratniej Pogoni
Świat się, przed laty nawykły, nie skłoni!…
Zygmuncie! Przy twoim grobie,
Gdy nam już wiatr nie powieje,
Składam niezdatną w tej dobie
Szablę, wesołość, nadzieję
I tę lutnią biednę…
Oto mój sprzęt cały!
Łzy mi tylko jedne
Zostały…

Twoja ocena
Franciszek Karpiński

Wiersze popularnych poetów