Jedna przy stole siedzi zmęczona – żeby tak
Chciał ja z miłości wziąć ktoś w ramiona – miałby raj
Ciężko pracuje bo jak tu spać
Za szybko mijają noce
I nie udaje świętej bo przecież po co grać
Druga na ścianie wisi oszklona – żeby tak
Pozbawił ją ktoś nim całkiem zblednie złotych ram
Nie jest to łatwe zajęcie by
Narzekań pierwszej wciąż słuchać
Zwłaszcza że po nich wcale się nie da nocą spać
Która z nich byłaby najlepszą świętą
Co znaczy życie bez skazy
Kto w niebie zostać ma a kto wyklęty
Kto winy powinien zważyć
Czy któraś może powiedzieć o sobie
Że lepiej już się nie dało
Co jest ważniejszą za życia ozdobą
Czy dusza czy może ciało
Jedna przy winie pełna goryczy – za co tak
Uczynków dobrych by się zebrało cały szmat
Kto to doceni kto prawdę zna
Tak żadko myślę o sobie
I godność swoją – trudno uwierzyć przecież mam
Drugiej z obrazu ciągle się kręci w oku łza
Powinna była lepiej i więcej – teraz żal
Nad piękną duszą zapłakać czas
Mogła być jeszcze piękniejsza
Nie czas udawać świętej gdy jeszcze tyle zła