Ogrodnik

Josif Brodski

Ogrodnik wspiął się – istny drozd
w waciak odziany – na szczyt drzewa,
łącząc tym samym niby most
to, co dwunogie, z tym, co śpiewa.

Lecz miast szczebiotu rozległ się,
w plecy wbijając dreszczu oszczep,
inny, też specyficzny dźwięk:
zgrzyt ostrza, które trze o ostrze.

Tym różni się od ptactwa ssak
dwunogi (bardziej niż obliczem),
że choć na drzewie tkwi jak ptak,
rozwarłszy niczym dziób nożyce,

potrafi wydać z siebie zgrzyt
jedynie, a nie śpiew – i tyle.
Czyśmy nie zapóźnieni zbyt
wobec tych, co są niby w tyle?

Mnożąc nasz krótki żywot – myślę –
przez sumę gniazdek i upojeń
własnym śpiewaniem, nieco ściślej
można ustalić miejsce swoje.

tłumaczenie Stanisław Barańczak

Twoja ocena
Josif Brodski

Wiersze popularnych poetów

Baśń tęczowa

Od kolebki biegła za mną Czarodziejska baśń tęczowa I szeptała wciąż do ucha Melodyjne zaklęć słowa. Urodzona nad wieczorem Z cichych gawęd mych piastunek, Spala ze mną, na mych ustach…

Własny pokój

Prawdy podobno liberalne Niczym błoto płyną z Twoich ust W stadzie czujesz się całkiem nietykalny Bo nie tylko w Indiach pełno świętych krów Pokój własny mam Kto wejdzie bez pukania…

Ja Ciebie kocham

Ja cie­bie ko­cham! Ach te sło­wa Tak dziw­nie w moim ser­cu brzmią. Mia­łaż­by wró­cić wio­sna nowa? I zbu­dzić kwia­ty co w nim śpią? Miał­bym w mi­ło­ści cud uwie­rzyć, Jak Łazarz…