Kompost

Julia Fiedorczuk

Te maleństwa, które jedzą ciała liści na podłodze lasu.
Rozcieram w palcach zimną grudkę ziemi,
proch wypełnia poziomice egzotycznej mapy.

W moich tętnicach koncert obcej muzyki,
szum krwi i życia, które mnie chwilowo gości jak rzeka
przypadkowy liść:
wyboista podróż w dół błyszczących wodospadów z widokiem na niebo.

Kładę się na mchu.
Ołów chmur pocięty żyłkami gałęzi,
białe słońce, wiatr i poruszenie skrzydeł,
bez znaczenia, oczy, pazury i pierze,

bez znaczenia iskra między ciemnościami.
Wdech i wydech. Wdech i wydech poza mną,
ponieważ jestem zgięciem wielkiej płachty czasu,
mieszkam w wygnaniu,
zmarszczka na powierzchni wody ciemnej jak milczenie.

Liść wpada do rzeki, a rzeka do morza.
Morze zakwita czerwienią ukwiałów.
Nad tą cudną łąką, pod sklepieniem fali
wolno pływają obojętne ryby.

Twoja ocena
Julia Fiedorczuk

Wiersze popularnych poetów

Tramwaj

Trzymam w garści ten krajobraz przez który jadę tramwajem. Jedynką. Czuję zmysłowe żelazo kół. Uległe pasma szyn. Zupełnie jak w zabawkach edukacyjnych. Dziewczynka ustępuje mi miejsca. Na zakręcie wywraca się język. Z ust wypadają sylaby. Nieokrzesany zgrzyt. Ciesz się dziecko jeszcze, ciesz się tą chwilą. Tym tramwajem….

Fortuna

Kasi (i Asi) Z wrodzoną sobie nieciągłością Pragnę was poinformować Fortuna była zawsze podrzędną boginią ponieważ jest nieciągła A dalej kurde prosto jak leci Prosto jak leci Czy da się żyć bez Fortuny? Ale właściwie po co żyć skoro się już jest? Odrestaurowane budyneczki – oto…

Linia śniegu

Było mokro, biało, dmuchało i gdzie jestem nie wiemy. Było ciemno i nagle nie jest. Gdyby ten szczekający przyszedł. Do jedzenia nic nie ma. Jestem dziwnie zmęczona. I sama też. Gdyby tylko przyszedł ten dziwny, co ma mniej nóg znów powtarzałabym swoje modły, wargami. Gdzie…