Niezobowiązujący wierszyk w siedem i pół minuty

Tomasz Pułka

Tutaj. I tędy. Z jednego na drugie,
najpierw powoli, jak żółw ociężale,
ruszyła palcem, lecz wciąż spałem

najebany bolsem. I jak mozaika na ścianie,
te wszystkie lśniące, apetyczne słowa:
rodzynki, sok z jabłek, wata cukrowa,
liście i szelesty, kot, który się chowa
pod stołem. Mruczy i miauczy. Wszystko
od nowa, przesunięte o cal. Tak można
bez końca, jeśli ciepła głowa, i pal
licho, że niedokładnie. Że lekko za-

chwiane proporcje, można przyciąć,
podrzeć, wreszcie spalić i przełknąć.
Tak to się gryzie, kiedy nie jest mokre,
wysuszone słońcem. Powiedz kochanie:

czy wciąż trwa twój okres? Przygotowań
do jutra, do kolacji w środku miasta,
z wyłączonym ruchem ulic, ciągle czerwonymi
światłami, z parlamentami w kieszeni
wiezionymi przez Paryż, Bratysławę
i Kraków. Gdzie co dzień trawię Wrocław
w którym nigdy nie byłem, w którym jednak
nigdy nie będę, nie kupię rodzynek,
ale wezmę cię na ręce, przeniosę przez
pokój. Przyniosę alkohol i płaski talerzyk,
odłóż usta, proszę, nie będą potrzebne, bo:

och, jakimże wdzięcznym odniesieniem
chłopiec ćwiczący pocałunki na własnym
przedramieniu! Lub dziewczyna śpiąca
z kołdrą między nogami i te grudki
pasty do zębów na dnie umywalki,
zakurzone biurka, nieumyte kubki,
zdania bez związków z pogodą, bez
bzu na brzuchu i forsycji w słoiku,
gdy pytam czy lubisz być rozbierana?

Ze świata, ze mnie. I dalej na północ,
odkładając lornetkę, zasłaniając okno.

Twoja ocena
Tomasz Pułka

Wiersze popularnych poetów

Ile kosztuje miłość 

Ile kosztuje miłość Chciałabym wierzyć że niewiele Oddałam siebie całą Jak ma odkupić- nie wiem Zbaw mnie chociaż nie poproszę cię Nie zawołam nigdy więcej Raz wystarczy żebyś sam się…

Znów wędrujemy

Znów wędrujemy ciepłym krajem, malachitową łąką morza. (Ptaki powrotne umierają wśród pomarańczy na rozdrożach.) Na fioletowoszarych łąkach niebo rozpina płynność arkad. Pejzaż w powieki miękko wsiąka, zakrzepła sól na nagich…

Po ciemku

Wiedzą ciała, do kogo należą, Gdy po ciemku obok siebie leżą! Warga – wardze, a dłoń dłoni sprzyja – Noc nad nimi niechętnie przemija. Świat się trwali, ale tak niepewnie!……