Piękne ręce załamał mistrz do żalu skłonny…
Zwiodły go liczne próby i ścisłe prawidła.
W miediolańskiej kaplicy bledną malowidła.
Barbarzyńcy zburzyli księcia pomnik konny.
Otwartymi oknami zmierzch nadchodzi wonny.
W kącie, w mroku pracowni, pająk, snując sidła,
Zakurzonej machiny połamane skrzydła
Łączy z głową młodzieńca o ustach Madonny.
„Kamień, w wodę rzucony, wywołuje kręgi.
Głos jest falą powietrza”. (Z Leonarda księgi
Werset, pismem odwrotnym nakreślone wiersze).
I myśl jest falą, która słowo trąca pierwsze…
Nieskończoność – płynąca w kręgi coraz szersze,
Czoło nasze owiewa oddechem potęgi.