To sobie tak mówię, no masz, historia
jest prosta, Babcia Wiera w kuchni, moje
ciało ma wtedy z osiem lat, za osiem lat
z jej ciała nic nie zostanie, z mojego
nie mam pojęcia, zwyczajna historia,
nic nie zostaje ze zwyczajnych historii.
Ona zapytała, wtedy nie teraz, czy jest
Bóg, no bo wiesz, pyta się dzieci, o takie
sprawy. Ja mówię, jest, bo jest jabłko,
bo ja jestem, bo się tak mówi jest, jest.
(To sobie tak mówisz? Tak mówię tak.)
Obierała ziemniaki a ja razem z nią,
obierki pac, pac do wiadra, na dworze
skwar, wrzeszczące szpaki na wiśni.
Odłożyła nożyk i wydęła wargi, zrobiła
PUFFF, to się nazywa nic, dodała ciszej.
To sobie mówię, nic nie powiedziała,
powietrze przepłynęło, zawirował kurz.