Lipiec

Edward Pasewicz

Otrzymawszy ten list siedziałem przez godzinę
na sofie w biurze Lidwella, zastanawiając się
czy nie kupić rewolweru i nie przepuścić
światła dziennego przez wydawcę
. Później
już tylko kamyki, chrzęst żwiru, taki pomysł
żeby już tylko gotować, patrzeć jak jesz
i mówić ” tak, to jest tak właśnie” . Oddzielać
to co ma śmierć w sobie ,od tego co jej nie ma.
Poszedłem w stronę domu. Powiedziałem ho, ho
na widok rowerzysty. Przez moment stałem
przed bramą, w pełnym słońcu, ani człowiek
ani zwierzę, obecny, całkiem po prostu.

2/5 - (1 głosów)
Edward Pasewicz

Wiersze popularnych poetów

Cisza

Słyszysz, kochana, wznoszę ręce – słyszysz szelesty… Jakież mogłyby samotnych gesty nie czuć, że je tłum rzeczy podsłuchuje w ciszy? słyszysz, zamykam oczy, lecz ten lekki szmer dobiega także aż do Ciebie. Słyszysz, kochana, podnoszę powieki… … lecz czemu nie ma tu Ciebie. Mojego ruchu…

Fijołki

Te fijołki, co mnie nęcą, Te nie siedzą skryte w trawie, Lecz spod długiej, ciemnej rzęsy Patrzą na mnie tak ciekawie. Spod tej rzęsy, co ocenia Piękniej niźli traw zieloność, W niebieskiego mgle spojrzenia Patrzy na mnie nieskończoność. Niezmierzona, dziwna głębia! W niej się wszystko,…