Senne saneczki

Edward Pasewicz

Czy mnie potępisz, śpiący między szynami
liściu łopianu,
kiedy się głucho odbijają od ciebie
pomruki pierwszych przechodniów

Gdybyś się nagle uniósł, mógłbyś całkiem
zakryć tę wiatę na Kórnickiej,
gdzie czekam na szóstkę i wymyślam, co
powiem szefowi, gdy zapyta dlaczego
tak późno przychodzę.

Mógłbyś mnie otulić i zwinąć się jak cygaro,
tak, żebym mógł przeczekać atak mgły
i ten chłód, który się wzmaga i rodzi
podejrzenie, że nie zatrzyma się wcale.

Mógłbyś też (wcale nie żartuję) stać
się tym tajemnym zielem, które daje
przez chwile wrażenie, że jest się bez ciała.
Ale ty jesteś postrzępiony i żółkniesz
w kilku miejscach naraz.

Jeszcze kilka
dni i nie zobaczę cię tu wcale; senne saneczki
będą ześlizgiwać się z pagórka,
dzieci ugniotą śnieg wdrapując się pod górę,
będę wsiadał na innym przystanku.

Twoja ocena
Edward Pasewicz

Wiersze popularnych poetów

Nagość nas kocha

Nie oddaj im mojego ciała Zgódź się na wszystko – tylko nie oddaj im mojego ciała Spal je W środku nocy Przy zasłoniętych oknach Zawiń w liście aloesu w bandaże…

Puchar

Ileż ma doświadczenia ten dzwonowy puchar! Wdowiec. Epokę stracił już lat temu wiele. Odporny na przeczucia i na wszelkie straty. Można mu pozazdrościć tej pogody ducha. Świetnie trzyma się w…