Przymierze

Jacek Dehnel

ponad siedemdziesiąt lat minęło
odkąd mojej babci młodej mężatce
moja dziewięćdziesięcioletnia praprababka
mówiła twój dziadek tak mnie kochał
że całował mnie od stóp do głów
od stóp do głów
nie omijając żadnego miejsca

wtedy różniły się wszystkim
teraz to tylko dwie stare nieboszczki
ale słowa pozostały

najpierw tajemnica alkowy potem
powierzony sekret anegdota wreszcie wiersz
a w każdym z nich to samo
gorejące ziarno nieumniejszone nieostudzone
pościel w zimnej guberni
wargi w których pulsuje krew
sunące po skórze w której krew pulsuje
i tych dwóch krwi sprzymierzenie
przeciw reszcie świata

Warszawa, 30 III 2014

Twoja ocena
Jacek Dehnel

Wiersze popularnych poetów

cyklon, chlor

Wieczór, nagłe redukcje detali, niedopałki jak plantacja orzeszków. Facet w lamparciej skórze usuwa brud spod paznokci za pomocą karty z hologramem. W miejskich akwariach zakopane w piachu węgorze kiwają się jak miękkie przecinki. Mają kwaśną minę. Grawitacyjny efekt twoich obrazów? Niebo to ogromny, czysty tor…

O zmierzchu

Słońce zgasło. O, jakże zwinne są i młode Zmierzchy czerwca, nim w północ głuchą się przesilą! Po wargach twoich dłonią, kształt czującą, wiodę, Jak po koralach, morzu wydartych przed chwilą… Spleć stopy, przymknij oczy – i nazwij to cudem, Żeśmy razem, dalecy od dziennego znoju!…

Kiedy mówimy o starości

Kiedy mówimy o starości niemowlęta słów chodzą mi po języku. Kiedy mówimy o miłości o, kiedy mówimy o miłości — — — Kiedy mówimy o topielcach nabieram wody w usta.