Litery

Jacek Dehnel

Nie nauczono mnie kucia w ani snycerki
i teraz z zazdrością patrzę
na okrytego pyłem czterdziestoparolatka,
który tnie granit wirującą tarczą.
Takich drewno i kamień słucha,
takich słuchają dłuto i młotek,
dawcy trwałych napisów.

Litery, które stawiam,
nie mają w sobie wilgoci,
nie mają głębokości, grubości ani żadnego
materialnego trwania,
są ciągiem dziur w świeceniu.

Nadzieja, że mimo to
gdzieś, w jakiś sposób istnieją
i coś, nienamacalne, niosą
ode mnie, który ma swój kształt
i nim wypełnia przez kilkadziesiąt lat
kawałek świata,
do ciebie, który masz swój kształt
i swój kawałek świata nim wypełniasz
przez czas krótszy, niż przeznaczony drzewu,
przez czas krótszy niż przeznaczony kamieniowi.

Warszawa, 5 VIII 2013

Twoja ocena
Jacek Dehnel

Wiersze popularnych poetów

Giewont

Stary Giewont na Tatr przedniej straży Głową trąca o lecące chmury – Czasem uśmiech przemknie mu po twarzy, Czasem brwi swe namarszczy ponury I jak olbrzym w poszczerbionej zbroi Nad kołyską ludzkich dzieci stoi. Przez ciąg wieków wznosi dumne czoło I wysuwa pierś swą prostopadłą,…

Narty narty

Narty, narty to ci raj nie bój się panna rączkę mi daj więc razem, z gazem chwyć kijki dwa i rób wszystko to co ja. Narty, narty co tam styl nawet, gdy padasz masz sexapil więc ostro siostro na raz, dwa, trzy pozwól sobie mówić…

Ballada

1. Rzekł Nietoperz do żony: „Ale masz brzydkie błony”, więc żona u fryzjera błony sobie obcięła. Już nie mogła męża śledzić, więc mąż Kunę jął odwiedzać. Bywał u niej, przesiadywał, żonę mało co widywał. 2. Żona w jaskini siedzi, gołych kości się wstydzi, aż pewnego…