Żuczek

Maria Konopnicka

Wy­szedł żu­czek na sło­necz­ko
W zie­lo­nym płasz­czy­ku.
– Nie bierz­że mnie za skrzy­deł­ka,
Miły mój chłop­czy­ku.

Nie bierz­że mnie za skrzy­deł­ka,
Bo mam płasz­czyk nowy;
Szy­ły mi go dwa chra­bąsz­cze,
A kra­ja­ły sowy.

Za to im mu­sia­łem pła­cić
Po dwa­na­ście gro­szy
I jesz­czem sie za­po­ży­czył
U tej pstrej ko­ko­szy.

Jak uszy­ły, wy­kro­iły,
Tak płasz­czyk za krót­ki;
Jesz­cze im mu­sia­łem do­dać
Po kie­lisz­ku wód­ki.

Twoja ocena

Jak niewiele ma znaków to ubogie ciało

Jak niewiele ma znaków to ubogie ciało, Gdy chce o sobie samym dać znać, co się stało… Stało się, bo się stało! Już się nie odstanie! Patrzę ciągle i patrzę,…

okno pogodowe

Wbrew obiegowej opinii kupiła szalik i wyjechała rezygnując z dziecięcych roszczeń i pragnień. Bo ile razy można dawać drugą szansę, wciągając dziecko, robiąc z niego stronę? Słońce – wykarmione i…

Samotność

Wiatr wie, jak trzeba nacichać… Za oknem — mrok się kołysze. Nie widać świata, nie słychać, Lecz ja coś widzę i słyszę… Ktoś z płaczem ku mnie z dna losu…

wiersze dla dzieciwiersze o miłościwiersze Wisławy Szymborskiejwiersze Jana Brzechwywiersze K.K. Baczyńskiegowiersze Juliana Tuwimawiersze Marii Konopnickiejwiersze o śmierci