Niebo chmurne, mgła się wije,
Mroźny wicher śniegiem miecie,
I — to jak zwierz dziki wyje
To rozszlocha się jak dziecię.
To rozrywa dach słomiany,
I nad ścielą śwista, huka,
To jak pątnik zabłąkany
W okieneczko do nas stuka.
W naszej chatce pusto, ciemno,
I niejedna w ścianie szpara,
Czegóż siedząc w kącie ze mną,
Czemuś zmilkła, moja stara?…
Czy tym groźnym wyciem burzy
Takeś bardzo unużona?…
Czy do snu twe oczka mruży
Jednotonny gwizd wrzeciona?
Tyś jest jedna towarzyszka
Mej młodości zbiegłej w pędzie,
Łykniem z biedy — hej, kieliszka!
A weselej sercu będzie!
Zanuć piosnkę: jak ptaszyna
Plotła gniazdko za morzami,
Zanuć piosnkę: jak dziewczyna
Do krynicy szła z wiadrami…
Niebo chmurne, mgła się wije,
Mroźny wicher śniegiem miecie,
I — to jak zwierz dziki wyje,
To rozszlocha się jak dziecię…
Tyś jest jedna towarzyszka
Mej młodości zbiegłej w pędzie,
Łykniem z biedy — hej, kieliszka!
A weselej sercu będzie.
tłumaczenie Jan Prusinowski
Wieczór zimowy
Zima śnieżne płaty miecie,
Mgłami kręcąc wzdłuż i wszerz,
To zakwili niby dziecię,
To jak dziki ryknie zwierz.
To po dachach z całej mocy,
Kręgiem, rzuci się jak wąż:
To jak pątnik o północy,
Do mych okien puka wciąż —
A mój domek — żal się Boże,
Taki smutny, mroczny tak —
Wszystko dziwne o tej porze,
I mej niańce czegoś brak.
Mów gołąbko, czy szalona
Burza, sercu każe drżyć? —
Coś tak zmilkła u wrzeciona,
Machinalnie kręcąc nić?
Ej! wypijem matko stara,
Na młodości naszej cześć —
Ej! wypijem — gdzie jest czara,
Byle biedne serce zwieść.
Ty ukoisz je piosneczką,
Jak bywało nie raz już —
Powiedz, jak tam z tą dzieweczką,
Co z koszykiem poszła róż?
Wicher śnieżne płaty miecie,
Mgłami kręcąc wzdłuż, i wszerz,
To zakwili niby dziecię,
To jak dziki ryknie zwierz —
Ej! wypijem matko stara,
Byle biednę serce zwieść —
Ej; wypijem — gdzie jest czara:
„Na minionej wiosny cześć!”
tłumaczenie Władysław Bełza
Wieczór zimowy
Zamieć mgłami niebo kryje,
Wichrów śnieżnych kłęby gna,
To jak dziki zwierz zawyje,
To jak małe dziecię łka.
To ze strzechy nam słomianej
Wyrwie z szumem kępę mchów,
To jak pielgrzym zabłąkany
W okieneczko stuknie znów.
Bida z lichą tą chatynką!
Ledwo się światełko ćmi.
Czemuż, moja starowinko,
W kątku tak przymilkłaś mi?
Czyś znużona tą zamiecią
Zawodzącą głuchy tren,
Czy miarowy turkot wrzecion
W błogi cię pogrążył sen?
Pijmy, wierna towarzyszko
Moich biednych młodszych dni.
Jak nie sięgnąć do kieliszka,
Kiedy w sercu smutek tkwi?
Zanuć piosnkę o ptaszynie,
Co za morzem gniazdko ma,
Zanuć piosnkę o dziewczynie,
Jak po wodę rankiem szła.
Zamieć mgłami niebo kryje,
Wichrów śnieżnych kłęby gna,
To jak dziki zwierz zawyje,
To jak małe dziecię łka.
Wiec wypijmy, starowinko,
Przyjaciółko troski mej!
Pijmy z żalu; gdzież to winko?
Zaraz sercu będzie lżej
tłumaczenie Julian Tuwim
Aleksander Puszkin