Wiersz dziecięcy

Edward Szymański

Czyś już pole od­wie­dził?
Czyś już cho­dził po le­sie?
Czyś wi­dział, jak na mie­dzy
za­sia­dła zło­ta je­sień?

Patrz — da­le­ko, da­le­ko,
patrz — sze­ro­ko, sze­ro­ko
po­nad po­lem, nad rze­ką
bia­łe chmu­ry się wlo­ką.

Wiatr się w sa­dzie roz­śpie­wał,
świat za­pach­niał je­sie­nią,
wszyst­kie li­ście na drze­wach
ko­lo­ra­mi się mie­nią.

Mio­dem, zbo­żem, wa­rzy­wem,
ob­fi­to­ścią go­to­wą
wszyst­ko wko­ło, co żywe,
na­kar­mi­ło się zdro­wo.

Wszyst­ko krze­pi się, ro­śnie,
z pola, z lasu, z ogro­du,
ku tej zi­mie, ku wio­śnie,
na czas mro­zów i gło­du.

I ty tak­że wraz z nie­bem,
z po­lem, z la­sem w pur­pu­rze
ro­śniesz kwia­tem na gle­bie
nie rok je­den, a dłu­żej.

Wy­ko­ły­szą się wia­try,
wy­grze­je cie­bie słoń­ce,
w świat na­uczysz się pa­trzeć
spoj­rze­niem mi­łu­ją­cem.

Cza­sem schy­lisz się w tro­sce,
cza­sem w za­chwy­cie klęk­niesz,
że ży­cie ta­kie pro­ste,
ta­kie trud­ne — i pięk­ne.

Od stóp gór po brzeg mor­ski
pod tem nie­bem błę­kit­nem,
w pra­cy, w wal­ce, w ra­do­ści
ser­ce to­bie roz­kwit­nie.

Do ca­łej zie­mi szczę­śli­wej,
jak wiel­ka i jak bo­ga­ta,
do wszyst­kie­go, co wol­ne i żywe
na wszyst­kich krań­cach świa­ta.

Do drzew w le­sie,
do pta­ków nad po­lem,
do lu­dzi,
zwie­rząt,
i drzew,
i skał,
do wia­tru
i do słoń­ca,
któ­re z nie­ba nie­sie
jak sno­py żyta —
pęki ży­cio­daj­nych strzał.

Twoja ocena
Edward Szymański

Wiersze popularnych poetów

Językami mówić będą

Cokolwiek powiesz, pieniążek, szybka. Życie jest aktem, ale pamiętaj o ciągu. Dalszym, bliższym, bo im dalej, tym bardziej, cokolwiek powiesz. Pieniążek, szybka. Widok na widok. Aż spłynie w kałużę i będzie sen, albo karzeł. Blady jak morze.

Głowa

Olbrzymia głowa wynurzała się zza pagórków po drugiej stronie rzeki i widziała chłopca z wędką, który, wpatrzony w pławik, myślał tylko: weźmie, nie weźmie. – Co z nim zrobimy – zastanawiała się głowa, wydając dyspozycje duchom lotnym, wyspecjalizowanym w układaniu losu. – No i tak…

ŁADNY DZIEŃ

W parku biegacze, za nimi ślad węglowy w powietrzu z proszkiem do prania. Żaden kurwidołek: leśne stoisko z kawą i Grześkami. Na piaszczystej wydmie kilka zgrabnych szyszek. Biało między drzewami, odkąd ludzie wybierają len: kobiety w tunikach pchają lekkie wózki. W głębi, pośród innych domków,…