Czerwone i czarne

Edward Szymański

Tani czarny atrament pisze słowa powszednie,
pisze słowa niezdarne, rozmazuje się, blednie.

Zwolna, ciężko pług pióra przeorywa milczenie —
spływa z dłoni na kartkę to radość, to cierpienie.

Na jałowym papierze rzuca siejbę swą czarną:
między grządki literek drobne kropki, jak ziarno.

Wzbiera życie w wyrazach, szumi szelest na kartce,
kwitną zdania, jak żyto żywotne i uparte.

Rosną, rosną do oczu słowa ciężkie, jak kłosy,
aż je cenzor ołówkiem, jak żniwiarką, wykosi.

Wschodzi słowo w milczeniu. Ale krzykiem rozpaczy
nie na kartce — na bruku — i nie czarno się znaczy.

Nie z pod ostrza stalówki redlinami wyrasta,
lecz z pod kul i bagnetów leci w ulice miasta.

Skrzydła od kul ma prędsze, od kul większą donośność,
nad huk strzałów, nad dzwony woła śmiało i głośno.

 

Mowa jego świąteczna, mowa jego powszednia
zrozumiała dla wszystkich od Madrytu do Wiednia.

Czego deszcz nie obmyje, co nie wyschnie na słońcu —
dopowiedzą kamienie, na ulicach milczące.

I wyrasta na żniwo ciężki posiew czerwony
rozśpiewanym ogrodem, hojnie krwią użyźnionym.

Twoja ocena
Edward Szymański

Wiersze popularnych poetów

Susza

Susza w mojej głowie jest tak wielka że muszę uważać aby pamięci nie zaprószyć ogniem.

Już czas ukochać w sadzie

Już czas ukochać w sadzie pustkowie bezdomne, Ptaki niebem schorzałe i drzewa ułomne, I płot, co tyle desek w złe stracił godziny, Że na trawę cień rzuca przejrzystej drabiny. Już…

Unde malum

 „Skąd się bierze zło?                                                  jak to skąd                                                  z człowieka                                                  zawsze z człowieka                                                  i tylko z człowieka”                                                              Tadeusz Różewicz Niestety panie Tadeuszu dobra natura i zły człowiek…