Z PONTIGNY

Agnieszka Wolny-Hamkało

To mi senność dyktuje warszawska, sierpniowe
sympozja, skończona hotelowa doba i w parku
spadające z drzew mokre owady. Nowi umarli
szykują dla nas te mieszkania. Nie są przeciwni bogu,
ale mu nie ufają. Doradzają senność.

Sierpniowe obrazy w rękach się kleją jak owadzie skrzydła.
Otwierają nas, puszki z mięsem. Na skali muzycznej to jest
jak dziennik pośliniony psalmem. I nie, brak lokum nie sprawi
że te niedogodności ciała włączą nas w tu i teraz.

Druga możliwość
jest następująca:

Twoja ocena
Agnieszka Wolny-Hamkało

Wiersze popularnych poetów

Niż

1. Kradzież kończy się i czeka. To pewnego rodzaju cisza w przedostatnim przypadku. 2. Rozsypać się na sobie, kiedy wszystko (czerstwe, czerwone) odnosi cię na miejsce. 3. Powód nie jest. Kiedy mówisz „c”, usta są bardziej. Trzeba szybko to zamknąć, więc wrócę nad ranem. Długie śniadanie…

ONE

Różowe koty pojawiły się w marcu i trzeba je było „łapać”. Byliśmy posłuszni. Salowa mówiła, że to normalne w tym wieku. Aparat słuchowy piszczał jak krewetka. Ta druga kobieta bała się nawet kroków. Teraz ściska w ręku pluszową wiewiórkę. Nasza się jeszcze sama odwraca, kiedy…

NOIR

Mogę tego nie pisać, ale to rośnie, sieje i coraz trudniej podpalić papierowe miasto, które pełznie mokre pod szyldami. Mogę tego nie pisać, ale będę jak dziobaty facet na szczudłach z czymś zbyt ciężkim i metalowym na ramieniu — z językiem przyklejonym do brody. Serio,…