Twoja ocena

Zabawa

skąd do mnie przychodzisz wierszu i gdzie znikasz podobno przychodzisz do mnie na setce ketrelu (jakie to szczęście że nie ukrywam tabletek głęboko pod językiem a potem gdy nikt nie widzi jeszcze głębiej pod prześcieradłem pod siennikiem) jakie to szczęście że mój język jest w ciągłym ruchu skąd do mnie przychodzisz dziecinko dlaczego nie chcesz ze mną pozostać tak bardzo pragnę bawić się z tobą i nie przegrywać


Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki

Wyobrażenie

nic nas tak nie zaprząta jak wiersz (wyobrażenie wiersza) który zawsze ustępuje pod naciskiem słowa i zawsze mu czegoś brakuje ale nie wiem czego gdybym wiedział tobym (odrzuciwszy ketrel) nad tym tekstem ani chwili dłużej nie siedział (14 V 2015)


Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki

Piosenka o rzeczy czarnoleskiej

kochałem was przyjaciele lecz nie tak bardzo żeby się zatracić choć poszedłbym za wami znacznie dalej jeszcze dalej gdyby nie chora matka której musiałem podać halopopierdol w kropelkach bo wypluwała wszystkie tabletki zarzekając się przy tym że poezja to co innego poezji się nie wypluwa (11 I 2016)


Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki

Miss Schizofrenii

bodaj w jarosławskim szpitalu psychiatrycznym urządzono wybory Miss Schizofrenii jest bowiem powiedziane że piękno znajduje się pod maską choroby trzeba ją tylko odrzucić narodzić się dla świata cokolwiek to znaczy narodzić się dla siebie zanim z lasu Kuczary przyjdzie pewien zły mężczyzna lecz nie będzie to Bezpaluch w towarzystwie znanej skądinąd niedobrzycy o imieniu Fećka (29 VIII 2013)


Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki

żyjemy tak płytko że nie możemy napisać

XXIV. żyjemy tak płytko że nie możemy napisać autobiograficznej powieści natomiast dziennik prowadzimy starannie z dbałością o najmniejszy bodaj kamyk który w dniu wczorajszym znalazł się w ręku i powierzył nam swoją nagość wprawdzie w dzienniku stoi (przepraszam za rusycyzm) że jedliśmy spaliśmy i budziliśmy się wciąż przy tym samym kamieniu nie wiadomo jednak o … Czytaj dalej


Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki

przyjaciel to ktoś kto po latach

XII. przyjaciel to ktoś kto po latach niewidzenia przychodzi do twojego domu z pakunkiem pięciu sześciu książek lecz bądźmy szczerzy nie naprzykrza się sobą gdy mu powiedzieć wybacz mój drogi ale książki nie są nam już potrzebne


Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki

w moim małym domu zamieszkała niewiara

w moim małym domu zamieszkała niewiara jak nierządnica zamieszkała w moim małym domu niewiara bardzo zła kobieta z którą mamy jednego Pana powiedziałem jej moje ciało męskości jak i moje ciało zniewieścienia wszystkie moje ciała których jest co niemiara mają jednego Pana więc po co do mnie przychodzisz wciąż naga


Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki

Polszczyzna mojej matki

wszystko co jest przeszłością i widnieje przed tobą lub za tobą i wszystko co będzie dniem wczorajszym może się stać poezją tylko wróć w przemyskie (czyli tam dokąd nie ma powrotu) pójdź do Papiernickich i Ilnickich u których zasiedziała się matka przynajmniej tak to sobie wyobrażam jej polszczyzna wcale nie jest najgorsza


Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki

Imiona przyjaciół

poszedłem wprawdzie do teatru ale zanim się obejrzałem wróciłem do tekstu rzeczywistość to nic innego jak ten oto początek wiersza nad którym przyjdzie mi posiedzieć przyjdzie mi również zapłakać nad sobą bo rzeczywistość to nic innego jak trittico i fluanxol ketrel i pernazyna na szczęście nie wypluwam tabletek nie jestem głupi


Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki

Pokusa

otóż głupcy nie wiedzą że każdy poeta (choć się zacina) pisze o sobie jeden i ten sam wiersz układa jedną i tę samą piosenkę (choć coraz częściej potyka się o własny sprzęt) głupcy w zniechęcających ilościach przychodzą i odchodzą poezja natomiast zostaje w ręku odbiorcy tylko frajerzy nie ulegają pokusie kolejnego tekstu i tak to się kręci


Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki