żyjemy tak płytko że nie możemy napisać

Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki

XXIV.

żyjemy tak płytko że nie możemy napisać
autobiograficznej powieści natomiast dziennik
prowadzimy starannie z dbałością
o najmniejszy bodaj kamyk który w dniu

wczorajszym znalazł się w ręku
i powierzył nam swoją nagość
wprawdzie w dzienniku stoi (przepraszam
za rusycyzm) że jedliśmy spaliśmy

i budziliśmy się wciąż przy tym samym
kamieniu nie wiadomo jednak
o czyje przyrodzenie chodzi o ile dobrze
odczytuję zapiski sprzed lat

Twoja ocena
Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki

Wiersze popularnych poetów

wydma

piaskowe dzieci, wodne dzieci tak szybko traciły na wadze wystarczył wiatr, ktoś zaprószył ogień: szły z dymem, nikt nie zdążył nawet pocałować ich policzków chłodnych i płaskich jak noże. Dzieci nieważkie w powietrzu grają w pchełki z wiatrem. Śpiewam im w mieszkaniu Ludwika, wietrząc okrągłe…

Zabawa w ciemno

Nic tu nie spłonęło, pralnia się paliła, przyjechali strażacy i przywieźli sikawki. Żaden się dziwoląg nigdzie nic narodził, to dziewczyna w bramie zakrzyknęła roniąc. Krajobraz się zmienił, ale nic posmutniał, poborcy tedy przeszli w uśmiechniętych maskach. Mury są bez okien, to i okna bez murów,…

Tak, jak możesz

Jeśli nie możesz ukształtować swojego życia tak, jak chcesz, przynajmniej o to się staraj tak, jak możesz: aby go nie upodlić w ciągłym ze światem obcowaniu, w bieganiu i gadaniu. Upodliłbyś je, wlokąc to w prawo, to w lewo, obnosząc je dokoła, zanurzając w te…