Kocham Cię Lwowie!

Henryk Zbierzchowski

Ko­cham Cię Lwo­wie, mia­sto mej mło­do­ści,
Któ­ra się do­tąd w mo­ich ży­łach pie­ni,
Bom krew z krwi two­jej i kość z two­jej ko­ści,
Bo­śmy na wie­ki z sobą po­łą­cze­ni
I coś do ser­ca mego so­bie ro­ści
Naj­lich­szy z bru­ku two­je­go ka­mie­ni,
Któ­ry źre­ni­cą ca­ło­wa­łem ja­sną
I wy­dep­ta­łem sto­pą swo­ją wła­sną.

I nie­raz py­tam, do­kąd mi iść, do­kąd,
Gdy już wi­dzia­łem tyle świa­ta sto­lic
I ani uśmiech uwo­dzą­cy Gio­cond,
Ni czar prze­dziw­ny nad­mor­skich oko­lic,
Ani Mont Blan­cu śnie­ży­sty pro­sto­kąt,
Pa­trzą­cy słoń­cu zło­ci­ste­mu do lic,
Nie był mi droż­szy, niż ty moje mia­sto,
Gdziem żył i szczę­ście swe dzie­lił z nie­wia­stą.

Więc je­śli kie­dyś na gwiazd pój­dę po­łów
I za­mknie moje znu­żo­ne po­wie­ki
Śmierć swo­ją dło­nią tak zim­ną jak ołów,
Jesz­cze zo­ba­czę, jak ob­raz da­le­ki,
Te bia­łe wie­że twych cud­nych ko­ścio­łów,
Jak wy­nu­rza­ją się z opa­rów rze­ki
I jak się pła­wią w wie­czor­nej go­dzi­nie
W bla­dym, prze­czy­stym nie­bios se­le­dy­nie…

Ko­cham Cię Lwo­wie!

Twoja ocena
Henryk Zbierzchowski

Wiersze popularnych poetów

Za pięć dwunasta

Nam schodzić nie kazano. Pod strych, jak koty — po szczeblach drabiny Przeskakiwaliśmy w pocie i w strachu. Czekamy na noc — od szóstej rano, My, co trawimy rozpacz godziny W lochach skuleni — plackiem na dachu. Na dachu z twarzą martwą i bladą Schował…

Deszcze

Deszcz jak siwe łodygi, szary szum a u okien smutek i konanie. Taki deszcz kochasz, taki szelest strun, deszcz – życiu zmiłowanie. Dalekie pociągi jeszcze jadą dalej bez ciebie. Cóż? Bez ciebie. Cóż? w ogrody wód, w jeziora żalu, w liście, w aleje szklanych róż….

Twoja głowa na mojej piersi

Moim prawym ramieniem zamykamy się we śnie Jeśli będę musiał, przez sen, odwrócić się na drugi bok, zamkniemy się lewym Tylko trzymaj mnie, trzymaj mnie mocno, sen ma zamek i klamkę tłumaczenie Ryszard Krynicki