Pewnemu tyranowi

Josif Brodski

Bywał tu niegdyś: jeszcze nie w bryczesach –
w palcie flauszowym. Czesał się pod górę.
Później bywalców kawiarni wyczesał
aresztem i tak wykończył kulturę,
mszcząc się jak gdyby (nie na tych denatach,
lecz na Epoce) za pustki w kieszeniach,
nudę, złą kawę i upokorzenia,
jakich doznawał, gdy przegrywał w skata.

Epoka jakoś przełknęła tę zemstę.
Dzisiaj tu pełno, śmiech, krzeseł szuranie,
muzyka z płyt. Lecz nim się zajmie miejsce,
coś korci, by się obejrzeć przez ramię.
Wszystko plastikiem i niklem pokryto,
ciastka smakują bromkiem sodu. Ale
czasami, tuż przed zamknięciem lokalu,
wstąpi z teatru on sam – incognito.

Gdy wchodzi, wszyscy już na baczność stoją.
Jedni – służbowo, a drudzy – ze szczęścia.
On krótkim ruchem od napięstka
daje znak, że im nie chce psuć nastroju.
Popija lepszą, niż przed laty, kawę
i, zagłębiony w fotel, je rogalik,
który tak smaczny jest, że martwym nawet
byłby smakował, gdyby zmartwychwstali.

przekład Stanisław Barańczak

Twoja ocena
Josif Brodski

Wiersze popularnych poetów

Oczy

Szanowne moje oczy, nie najlepiej z wami. Dostaję od was rysunek nieostry, A jeżeli kolor, to przymglony. A byłyście wy sforą królewskich ogarów, Z którymi wyruszałem niegdyś o poranku. Chwytliwe moje oczy, dużoście widziały Krajów i miast, wysp i oceanów. Razem witaliśmy ogromne wschody słońca,…

Do matki

Matko! czy są gdzieś jeszcze te ciche godziny snów o sławie, zwycięstwie i życiu-bezklęsce, marzone i zaklęte: z Bogiem, sławą, synem. Matko! czy są gdzieś jeszcze te jasne godziny? Godziny… zgonów, życia podeptane butem, rozbite na minuty i sekundy bólu, w ostrza broni i walki…

Łamigłówka

Mroczny romantyk marząc o przyszłości dawne epoki zmieszał w wyobraźni jak rozrzucone klocki łamigłówki, i nawet nie wiesz, czy to dzień, czy ciemność, ciemność egipska czy ranek egipski. Zanim ułoży się nowa epoka, wszystkie obłędy bolesnych poetów historia spełnia i do końca spełni.