Pijany minstrel jestem tu,
Patrzący w noc z ukosa,
Od wielu nocy szukam snu,
Kochanko złotowłosa!…
Fałszywym śpiewem spędzić chcę
Tęczowych snów twych tysiąc,
Więc śpiewam tutaj w nocnej mgle,
Bo miłość chcę ci przysiąc…
Więc jeśli w strasznie nudnym śnie
Całujesz oczy moje…
Och, zbudź się! wszakże masz tu mnie,
Wszak pod twym oknem stoję.
Wyjdź, choćby naga
Choćby bosa,
Kochanko złotowłosa!
W zwierciadlanych szyb twych szkło
Rubiny słów mych rzucę,
Wszak śpiewam tu przez nocy sto,
Przez tysiąc jeszcze wrócę.
Ulituj się! Przed oczy mi
Mgły płyną strasznie szare,
Ulituj się, bo o twe drzwi
Roztrzaskam mą gitarę…
Ulituj się, kochanko ma,
Nim ranna spadnie rosa…
Ja płaczę, giermek za mną łka,
Kochanko złotowłosa…
Ach, wyjdź, nim stary wróci król,
A w zorzy już niebiosa,
Na straży stanie giermek Ból,
Kochanko złotowłosa!
To najpiękniejsza z moich ról,
Tragedia na teatrze:
Wszak z męki padnie stary król,
Nim mieczem na nas natrze.
Ach, wyjdź! do piersi mi się tul,
A za to, — na me imię! —
Elegię będzie miał twój król,
W kunsztownym bardzo rymie.